poniedziałek, 11 lipca 2016

Futu.re - Dmitry Gluhovsky



Do dystopii żywię dosyć skomplikowane uczucia. Z jednej strony jest to gatunek wyjątkowo mi bliski(książki takie jak Rok 1984, Władca Much czy też Nowy wspaniały to były najbardziej wstrząsające lektury z jakimi miałam kontakt) , z drugiej ostatnimi czasy wszystko co jest ostatnimi czasy wydawane to w większości literatura młodzieżowa na modłę Igrzysk Śmierci. Nie chcę tu pod żadnym pozorem krytykować Igrzysk, które bardzo lubię, ale zmiana w postrzeganiu tego gatunku bardzo mnie boli. Coś co było niegdyś używane jako przestroga przed konkretnymi mechanizmami i naleciałościami występującymi w społeczeństwie, zostaje ostatnio spłycone do tła wydarzeń dla wyczynów kolejnej kopii Katniss Everdeen. Dlatego bardzo ucieszyłam się czytając opis nowej powieści Gluchovskiego. 

Nim zajmę się samą powieścią, muszę napomknąć o jeszcze jednej kwestii. 
Antyutopie są dla mnie tym, czym dla wielu ludzi są horrory
Jestem osobą, która raczej nie boi się rzeczy nadnaturalnych. Nigdy jakoś specjalnie nie bałam się duchów (no chyba, że w baaaardzo szczególnych przypadkach). Zawsze byłam tą, która na wycieczkach szkolnych, po opowiadaniu strasznych historii stała ukryta w korytarzu i przyprawiała innych o zawał serca. Zawsze o wiele bardziej bałam się ludzi - jako indywiduów w ciemnych zakamarkach ulicy czy u szczytu władzy, bądź jako społeczeństwo, ze swoim wiecznym pragnieniem “chleba i igrzysk”. Ludzkie instynkty potrafią być przerażające, co udowodniła nie tylko dystopijna literatura, ale i historia (holocaust? chiński wielki skok naprzód? a to tylko wierzchołek). Tak, nic nie jest w stanie wzbudzić we mnie zimnych dreszczy i głębokiego przerażenia jak dobrze przeprowadzona analiza ludzkiej natury. Tego właśnie oczekiwałam po Futu.re.

A co otrzymałam?

Widziałam wśród opinii padające słowo opus magnum. Niestety już po lekturze mogę stwierdzić, że używane jest ono nad wyrost. To prawda, widać, że autor starał się w książce stworzyć coś bardziej ambitnego i złożonego niż jego dotychczasowe uniwersum. Gluhovskiego trzeba pochwalić za konstrukcję świata przedstawionego, który jest szczegółowy, spójny i ciekawy. I tak przyznaję, że wizja świata, pomieszania Nowego Wspaniałego Świata z Rokiem 1984, niejednokrotnie przyprawiła mnie o ciarki na plecach. Sama fabuła jest dobrze przemyślana. a przesłanie widoczne jest już od pierwszych stron powieści. Niestety, zbytnia oczywistość nie wpływa za dobrze na konstrukcję i spłaszcza wydźwięk niektórych wydarzeń. 

Jest jeszcze jeden poważny problem z kompozycją. Przez całą książkę, Gluhovsky oscylował pomiędzy dwoma pomysłami na swoją powieść - wypełnioną akcją powieścią science fiction oraz dystopijnym studium ludzkiego charakteru i natury. Nie mam nic przeciwko mieszaniu tych dwóch elementów, ale w przypadku Futu.re było to zrobione na tyle nieumiejętnie, że potencjał obu został zmarnowany przez potraktowanie najciekawszych elementów po łebkach. Elementy psychologiczne, społeczne i moralne były zaprezentowane w sposób naiwny i płytki. Gluhovsky zbyt dużo czasu spędza na problemie reprodukcji i potrzebie posiadania potomków. Naprawdę? To jedyne co można powiedzieć o złożonym problemie jakim byłaby domniemana nieśmiertelność? A stagnacja socjoekonomiczna? Brak innowacji, spowodowany brakiem wymiany pokoleniowej? Sam fakt, że mózg ludzki może pomieścić jedynie ograniczoną ilość informacji(to nie jest w końcu czarna dziura…)? Wiem, książka starała się dopasować problem do pewnej narracji Ale jest to kłopot na tyle złożony, że ignorowanie innych aspektów jest zbytnim uproszczeniem. Zwłaszcza jeśli w publicystyce rzucane są już takie słowa jak opus magnum, w takim wypadku nie powinno być tu miejsca dla tak tuzinkowego podejścia do tematu.

Za wyjątkiem głównego bohatera, Jana, obsada jest nieco nijaka i jednowymiarowa, ale wypełnia swój cel w fabule powieści. Niestety antagonista jest dosyć oczywisty już od samego początku, więc jego rozwój i późniejsze rewelacje tracą wiele przez brak elementu zaskoczenia. Wróg z dzieciństwa nie posiada żadnej historii niepowiązanej z protagonistą, Annelie została ukazana w sposób nielogiczny, spłycając tragiczne wydarzenia, w których uczestniczyła. Jedyną postacią poboczną, jaką polubiłam była Helen. Jej wątek - co prawda pełen niedopowiedzeń, pokazał odważną i silną postać tragicznie uwięzioną w systemie i stworzonej, między innymi przez nią samą, sytuacji. Niestety była to jedyna postać, która idealnie pasowała do tonu jakiego spodziewałabym się po takiej powieści.

Jeśli chodzi o Jana, bardzo nie lubiłam jego charakteru, jednak doskonale sprawdził się jako narrator, z którego perspektywy poznawaliśmy świat w Futu.re. Zmiana w jego światopoglądzie, pociągnęła za sobą subtelne zmiany w narracji, pokazując problem z wielu perspektyw.

Niestety, sama końcówka była rozczarowująca. Szczerze mówiąc, biorąc pod uwagę,w którą stronę zmierzała fabuła, spodziewałam się zakończenia w tonie Roku 1984. W dalszym ciągu głowię się nad tym jak bardzo niedopracowane i nielogiczne wydawało się parę ostatnich stron. Bo powiedzmy sobie szczerze - jaką gwarancję miał Jan, że jego rozwiązanie zadziała? Nie miał pewności, że fiolka zawierała to co sądził. A jeśli to nie było prawdziwe serum, to jaki sens miały jego patetyczny wewnętrzny monolog? Już o wiele bardziej pasowałby w tym miejscu mroczny plot twist i końcowa scena utwierdzająca beznadziejność sytuacji. Wybaczcie mi, ale ja tego zakończenia nie kupuję.

Mimo zakończenia i paru innych problemów, jest to solidna książka. Nie jest wybitną antyutopią, nie porusza też szczególnie odkrywczych tematów, ale czyta się ją bardzo dobrze. Posiada ciekawie zbudowany świat i postacie, na tyle wyeksponowane, że da się z nimi sympatyzować. Wydaje mi się, że dla kogoś, kto nie miał dużo do czynienia z literaturą dystopijną, ta pozycja może być o wiele łatwiejsza do przełknięcia niż inne tego typu pozycję, dzięki nieco uproszczonym problemom moralnym i pozbawionemu fatalizmu zakończeniu. Jeśli czytałeś trochę więcej - sięgnij tylko, jeśli lubisz tego typu klimaty i styl Gluhovskiego.

Tytuł: FUTU.RE
Seria: -
Autor: Dmitry Gluhovsky
Wydanie recenzjowane : Insignis
Wydanie polskie: Insignis

Ocena:

7/10

0 komentarze:

Prześlij komentarz